(nie) Jedno oko na Maroko… Relacja z wyprawy w pandemii

09-01-2022

(nie) Jedno oko na Maroko, czyli byliśmy, widzieliśmy i chcemy wrócić! Specjalnie dla Ciebie relacja z wyprawy, autorstwa naszej pilotki Antoniny Małowieckiej.

 

Brzuch samolotu tarł o wody Zatoki Gibraltarskiej, kiedy lądowaliśmy na lotnisku Ibn Battuty w Tangierze. Po prawie dwóch latach udało mi się wrócić do Maroka – kraju kurczaka z kiszoną cytryną, transowej muzyki gnawa, lamp dżina i dywanów Aladyna.

Pierwszą grupową wyprawę do Maroka Om Tramping rozpoczęliśmy w Tangerze. Przez 16 słonecznych październikowo-listopadowych dni  z mocną „grupą pod wezwaniem” podróżowaliśmy przez labirynty medyn, bezdroża pustyni i górskie przełęcze (jeżeli zastanawiasz się, kiedy jechać do Maroka, odpowiedź brzmi: jesienią – kiedy temperatury JUŻ nie są zabójcze, albo wiosną – kiedy JESZCZE takie nie są ;-).

(nie) Jedno oko na Maroko – eksplorujemy miasta sułtanów i przemytników

 

W północnym Maroku mierzymy się z królestwem chaosu – medynami. Medina po arabsku… miasto, więc nic dziwnego, że w labiryntach uliczek, alejek i zaułków gubimy się podczas naszej wyprawy niemal każdego dnia! 

W Tangierze – dawnej stolicy beatników i przemytników – błądzimy szukając grobu Ibn Battuty, najsłynniejszego podróżnika świata islamu. W Fezie  meandrujemy między DWIEMA medynami. 

9000 średniowiecznych uliczek skrywa riady (pałace kupieckie – mieszkamy w jednym z nich!), garbarnie, madrasy (szkoły filozofii, prawa i medycyny) oraz oczywiście…bazary z tonami oliwek, daktyli i opuncji! Zdradzę Ci jeszcze jedną tajemnicę: Fez ma także znakomite hammamy, ukryte między mrocznymi przejściami…i my z nich korzystamy!

Wreszcie w Marrakeszu wyszukujemy w medynie najpiękniejszych, kutych na miejscu lamp i poddajemy się magii berberyjskiej. Odkrywamy sekrety „Placu czarnoksiężników” i „berberyjskich aptek”, zaopatrując się u zaprzyjaźnionego aptekarza w kilogramy „królewskiej przyprawy” – Ras al Hanout i maści ze ślimaków, szafranu i kwiatu pomarańczy.

Co robić w Maroku, gdy miejski chaos zaczyna przytłaczać?

 

To samo, co członkowie wyprawy Om Tramping – odpoczywać na łonie przyrody! Już pierwsze dni wyjazdu serwują nam widoki na urwiste skały Gibraltaru, a kolejne etapy wyprawy to m.in. sięgające 300 metrów wysokości ściany wąwozu Todra oraz pnące się 150 metrów wzwyż wydmy Erg Chebbi w sercu Sahary.

Dni spędzone w otoczeniu przyrody są dla nas okazją do sprawdzenia się w niemal ekstremalnych warunkach – i wszyscy dają radę na szlaku! Jednego dnia spędzamy prawie 7 godzin na grzbiecie wielbłąda, goniąc przez piaski pustyni zachodzące słońce, a chwilę potem wydeptujemy nowe ścieżki w gęstwinie gajów palmowych wąwozu Dades (i przechodzimy boso przez kamieniste dno rzeki…) – na każdym etapie każdy daje z siebie wszystko, każdy daje radę.

Magia południa – berberyjskie dywany, morze skamielin i mleko wielbłąda

 

Jak kojąco odmienne jest południe Maroka od jego zatłoczonej, przytłaczającej gwarem północy! Tę pustynną i pustawą część kraju poznajemy, pokonując setki kilometrów przez usiane glinianymi fortecami zakręty Doliny Kasb (zamków berberyjskich klanów) i niezmierzone pustkowia hamady – czarnej pustyni. Jednego dnia wspinamy się na szczyt obronnej wioski Ait Ben Haddou i odwiedzamy największe na świecie studia filmowe w Ourzazate, by drugiego – doić przy pustynnej drodze wielbłąda i targować ceny najpiękniejszych na świecie dywanów. W międzyczasie wybieramy z naszym niezawodnym kierowcą Rashidem najlepsze muzeum skamielin, gdzie piętrzą się stosy trylobitów, amonitów i orthocerasów sprzed setek milionów lat!

Końcówka wyprawy to przejazd wzdłuż wybrzeża Atlantyku. Ostatnie dni wyjazdu to czysty relaks. W Essaouirze (zwaną pieszczotliwie „Izaurą”) spędzamy czas na plaży i… w porcie. A w porcie są ryby, ośmiornice, ostrygi i jeżowce! Naszym głównym celem jest „wywąchanie” najlepszego stoiska, gdzie możemy skosztować tych morskich smakołyków. Na szczęście mamy w grupie miłośników morskich podróży, którzy świeżą rybę wywąchają z kilometra :). 

Z Essaouiry pędzimy do Casablanki – śpieszy nam się (tzn. pilotce się śpieszy, ale ona już wie, dlaczego…), jednak nie na tyle, by nie zatrzymać się w małej El Jadidzie.  Tu obok portugalskiej twierdzy i portu pałaszujemy n a j l e p s z e owoce morza na trasie. Serio, sardynki i krewetki pil-pil rozkładają nas na łopatki…Pędzimy dalej, bo przed nami Casablanca – wiecznie zakorkowana 5-milionowa metropolia, słynąca z jednego z największych meczetów na świecie.

Meczet otwierają dla „niewiernych” tylko o wybranych godzinach, na szczęście udaje nam się zdążyć i…warto było być tego dnia dobrze zorganizowanym – Meczet Hassana II to „wisienka na torcie” wyprawy. Wnętrze świątyni zachwyca nas bogactwem cedrowych, marmurowych i ceramicznych zdobień. Oglądamy nie tylko salę modlitewną, ale również wieżę minaretu i…sale ablucyjne. 

Marokańska karawana OM TRAMPING w 16 dni przemierzyła tysiące kilometrów dróg i bezdroży tego magicznego kraju – od Atlantyku po Saharę, od kupieckich pałaców po berberyjskie namioty, od smaków jagnięciny ze śliwkami po grillowane ostrygi i sok ze świeżych granatów. W tym czasie Maroko zostało przez nas zdobyte, choć chyba i ono zdobyło trochę nas :).

Jeżeli relacja „(nie) Jedno oko na Maroko” rozbudziła Twoją ciekawość – zapraszamy na wyprawę do Maroka! Termin: 22.05 – 07.05.2022. Zapisy ruszyły, wyrusz i Ty!

Zapisz się do newslettera. Tylko dla Klubowiczów spotkania online, solidne info z pierwszej ręki, zaproszenia na wyprawy. Zapisy TU>>

Tekst: Antonina Małowiecka
Foto: Antonina Małowiecka, archiwum om tramping

Podróżuj z nami - Om Tramping Klub