13.02.2024
Autor: Felicja Bilska
Raflezja trupi kwiat, wielkie wesele i rajskie plaże
I znowu uśmiechnęło się do nas szczęście. W sumatrzańskiej dżungli trafiliśmy na kwitnienie Bukietnicy Arnolda! To szczególny czas, bo raflezja rozkwita raz na kilka lat i kwitnie tylko przez 5-7 dni. Podróżniku! Przed Tobą druga część relacji z podróży przez Sumatrę, autorstwa naszej pilotki Ewy Kucińskiej.
Raflezja (Bukietnica Arnolda) rośnie w wilgotnych lasach Sumatry i na Borneo. To jeden z najdziwniejszych kwiatów świata. Roślina pasożytuje na krzewach spokrewnionych z winoroślą. Nie ma łodyg, liści i korzeni, ale ma największy kwiat w świecie roślin i… nieprzyjemny zapach. Choć bądźmy szczerzy – raflezja cuchnie. Kwiat o wielkich mięsistych płatkach wydziela zapach padliny, co ma wabić zapylające do muchówki. Dlatego mieszkańcy Sumatry zwą ją trupim kwiatem.
Szczęścia podczas wyprawy przez Sumatrę mieliśmy dużo. Najpierw orangutany i nauki Mentawajów o tym, jak przeżyć w dżungli, potem kwitnąca raflezja, a na koniec weselicho w tradycyjnym domu z indonezyjską muzyką na żywo i plaże!
Pewnego dnia w wiosce w dolinie Harau trafiliśmy lokalne wesele Minangkabau! Nie tylko nas zaproszono, ale wręcz nie chciano wypuścić póki porządnie się nie najedliśmy i nie pstryknęliśmy fotki ze wszystkimi ważnymi gośćmi.
Zobaczyliśmy, jak matka panny młodej obsypywała nowożeńców ryżem. To znany obyczaj azjatycki. Ryż to główny składnik jedzenia i symbol obfitości. Stąd słynne powiedzenie w Azji, że bez ryżu nie ma życia.
Minangkabau to jedna z grup etnicznych Indonezji. Najstarsze informacje o niej pochodzą z XIV-wiecznych kronik chińskich. Grupa zajmowała tereny centralnej Sumatry, skąd później powędrowali ku jej zachodniej części. Wśród Minangkabau panuje matrylokalizm (matrylokalność). Kobiety cieszą się wieloma przywilejami.
Ziemia i pola uprawne z ogrodami dziedziczona jest po linii żeńskiej, dzięki czemu to właśnie kobiety zapewniają żywność swoim rodzinom. Dzieci zawsze należą do klanu matki. W tradycyjnej rodzinie najstarsza kobieta cieszy się największym szacunkiem, sprawuje pieczę nad rodzinnym dziedzictwem (ceremonialnymi tkaninami, biżuterią, naczyniami itp.). To wyjątkowa sytuacja w Indonezji, kiedy tak bardzo liczy się niezależność kobiet.
Podczas wyprawy przez Sumatrę mieliśmy okazję posmakować najsłynniejszej kawy świata – kopi luwak, której cenne ziarna wydobywane są z odchodów cywety. Kawa jest droga, ale smakuje naprawdę nieźle.
I wreszcie chillout! Wyjazd został tak zaplanowany, aby połączyć przyjemne z pożytecznym, czyli kultura, natura i totalny relaks na plażach. W końcu Indonezja to kraj wyspiarki, a gdzie wyspy, tam i plaże!
Jeśli lubisz snoorklować wśród kolorowych rybek i odwiedzać bezludne wyspy – okolice Padangu zapraszają! My skorzystaliśmy i z przyjemnością oddaliśmy się tym czynnościom, mając za dom za dom butikowy resort nad brzegami Oceanu Indyjskiego. Ten komfort przydał się nam po spartańskich warunkach na wyspie Siberut 😉
Odwiedziliśmy też Harau Valley, którą niektórzy przyrównują do Yosemite w USA. I choć to malownicze miejsce, umówmy się – amerykańskiego parku narodowego nie przebije 😉
A koniec naszej podróży uczciliśmy nad wulkanicznym jeziorem Maninjau (471 m n.p.m) w otoczeniu gór Barisan, u stóp których przycupnęły małe osady rybackie. Kalderowe jezioro o głębokości 460 m słynie z hodowli ryb i paralotniarstwa. Leniwie spędzaliśmy czas nad jego brzegami, objadając się świeżymi grillowanymi rybami, pysznymi warzywami i innymi smakołykami. I w tych oto miłych okolicznościach relaksu zakończyliśmy naszą wspaniałą wyprawę przez Sumatrę!
Podróżniku, jeżeli ta relacja z wycieczki rozbudziła w Tobie duszę odkrywcy – zapraszamy na wspólny tramping Sumatra – przygoda w dżungli.