Skalne kościoły Tigraju. Etiopia – relacja z podróży
Podróżniku, zastanawiasz się, co warto zobaczyć w Etiopii? Podpowiadamy: jedną z głównych atrakcji dawnej Abisynii są skalne kościoły Tigraju (in. Tigray). I choć dotarcie do wielu z nich to spore wyzwanie, warto je podjąć!
Przed Tobą relacja z podróży do Etiopii Tomka Tułaka. W styczniu 2020 r. Tomek wyruszył eksplorować afrykańskie bezdroża. Część trasy pokonał sam, część w towarzystwie naszej grupy. Cała wyprawa trwała 1,5 miesiąca. Dziś Tomek opowiada o skalnych klasztorach Tigraju: „Podczas mojego pobytu w rejonie Geralta odwiedziłem kilkanaście etiopskich kościołów. Największe wrażenie zrobiły na mnie Abuna Yemata Geh i Mariam Korkor.”. Podróżniku – gotów go drogi? No to ruszamy :)
Uwaga! Artykuł w ramach Om Tramping Klub dla Ciebie, cykl podróżniczy: co kraj, to obyczaj
Skalne kościoły Tigraju w Etiopii dopiero od niedawna uchylają rąbka tajemnic. Jeszcze 30 lat temu mało kto o ich wiedział, a tymczasem dziś odkryto ich już około 120. Obecnie podróżnicy docierają do wielu z nich, choć droga wcale nie jest łatwa. Bywają momenty przyprawiające o zawrót głowy, nie będę więc ukrywał – to nie jest podróż dla każdego.
Skalne sanktuaria Tigraju (obecnie na liście UNESCO) słyną z fantazyjnego położenia w fantastycznych wysokogórskich ekspozycjach, często na wysokich półkach skalnych, przez co przywodzą na myśl klasztory buddyjskie w Tybecie. Aby się do nich dostać, często trzeba się wspinać po stromych ścianach, wciągać po linach i przechodzić wąskimi, nierównymi ścieżkami nad przepaściami.
Wielowiekowa historia sanktuariów to tajemnica. Jedyne, co pewne – pierwsze skalne kościoły Tigrayu powstały tuż po pojawieniu się chrześcijaństwa w Etiopii. Najstarsze zbudowano między IV a V wiekiem, choć „zbudowano” to nie do końca adekwatne słowo. Te chrześcijańskie abisyńskie kościoły najczęściej po prostu wydrążano w skałach, a ich ściany, niczym karty komiksu, przyozdobiono pięknymi malowidłami.
Treści fresków nawiązuje do scen biblijnych oraz wierzeń lokalnych powiązanych z kościołem etiopskim. Pojawia się na nich wielu miejscowych świętych, mnichów – ascetów, uwiecznione są historie nawiązujące do klasztoru i jego okolic. Przez setki lat wielu lokalnych artystów znajdowało upust dla swojego talentu tworząc unikatowe dzieła sztuki.
Większość tigrajskich kościołów to miejsca cały czas żywe, zamieszkałe przez wspólnoty mnichów. Podczas świąt etiopskich tłumnie są oblegane przez bardzo religijną miejscową ludność, lecz na co dzień pozostają ciche, a wręcz wydają się zapomniane. Odprawiane są tutaj msze święte i różnego rodzaju ceremonie religijne, które często trwają całymi godzinami albo nawet dniami.
Mnisi cieszą się wielką czcią i szacunkiem. Opiekują się życiem religijnym, ale też – w razie potrzeby – udzielają się społecznie, niosąc pomoc potrzebującym. Żyją skromnie, wedle surowych zasad zakonnych. Każdy, kto przechodzi obok mnicha zawsze go pozdrawia i jako wyraz szacunku całuje niesiony przez mnicha krzyż.
Droga do klasztoru Abuna Yemata nie była łatwa. Kilka momentów przyprawiło mnie o głębokie bicie serca, a wręcz zawroty głowy! Przed wspinaczką i wejściem na „ziemię świętą” zostawiłem na dole buty. Potem czekały mnie strome ściany, w których pielgrzymi odwiedzający to miejsce od tysięcy lat, wyżłobili małe otwory. Dalszą część drogi stanowiło wąskie przejście między stromymi ścianami na poziom klasztoru, a na koniec „fantazyjna” kilkumetrowa ścieżka prosto do drzwi.
Mnich – opiekun klasztoru widząc moje udręczone przez lęk wysokości oblicze, uśmiechał się dobrotliwie i dodawał otuchy pełnym zrozumienia śmiechem. Dla niego to codzienność, ale dla mnie była to wycieczka o dużym ładunku emocji. Wewnątrz klasztoru czekała jednak nagroda w postaci wspaniałych fresków. Zanim ruszyłem w drogę powrotną wielokrotnie spoglądałem w przerażającą przepaść za drzwiami i uspokajałem oddech. No, ale w końcu trzeba było zejść ;-).
Pierwsze kilometry drogi do Mariah Korkor ciągną się przez spokojną wiejską okolicę. Jednak później czeka stromy i wąski korytarz skalny, wiodący 100 metrów pod górę. Następnie zaczynają się skalne półki i ściany, z których roztaczają się piękne widoki na okolicę.
W ogóle cały rejon Geralta w Tigraju słynie z pięknych formacji skalnych. To zresztą też powód, dla którego warto przyjechać do Etiopii. W końcu dociera się do klasztorów skalnych, znajdujących się na olbrzymiej skalnej skale, wznoszącej się kilkaset metrów nad okolicą. Obok dużego klasztoru Mariah Korkor, po drugiej stronie skalnej półki znajduje się mały klasztor i kaplica Debre Daniel. Do wykutego w skale wnętrza prowadzi małe przejście przez które trzeba wejść na kolanach.
Do znacznie mniej turystycznego klasztoru Debre Tsion wiedzie kolejne, kilkusetmetrowe podejście. Tym razem do pokonania nie ma stromych ścian. Jedyne co przeszkadza to upał.
Po 45 minutach wędrówka się kończy. Pomimo wysokiego położenia (około 2500 m n.p.m.) w dzień potrafi być tutaj upalnie. Na górze, prócz pięknych widoków i wielkiego klasztoru, czeka niespodzianka – ceremonia chrztu. Stojąc w skalnym pomieszczeniu pośród inkantujących i modlących się mnichów naprawdę można przenieść się w czasie.
Podróżniku! W styczniu 2021 ponownie ruszamy na wyprawę do Etiopii. Mamy już chętnych. Poznaj szczegóły i wyrusz z nami. Program dzień po dniu znajdziesz TU>>
Jesteś już na naszej liście newsletterowej? Jeśli nie, warto nadrobić zaległość. Szanujemy Twój czas – nie spamujemy! Wysyłam tylko rzetelne informacje, dzielimy się wiedzą, zapraszamy na spotkania i wyprawy (również te, których nie znajdziesz na stronie). Napisz o nas: info@omtramping.pl
Gdzie jest położona Etiopia? Dawna Abisynia, a dziś Federalna Demokratyczna Republika Etiopii, leży we wschodniej Afryce, zwanej też Rogiem Afryki. Państwo graniczy z sześcioma regionami: Kenią, Sudanem, Sudanem Południowym, z Dżibuti i Somalią, oraz Erytreą. Kraj zamieszkuje około 110 mln Etiopczyków, należących do ok. 80 grupy etnicznych. W dużej mierze Etiopia to kraj chrześcijański (63%), sporą grupą są też muzułmanie (ok. 35%).